Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Wto 12:12, 16 Sty 2018    Temat postu: butr

Na twarz Fleischera wypelzla slabo skrywana zadza mordu.

-Kinau, posluchaj mnie uwaznie. Na pokladzie jest ze szescset dusz, wiec jedna mniej czy wiecej nie robi mi roznicy. Ale chlopak z tym medalem to pech wcielony. Zapamietaj moje slowa, bo...

-Co tu sie dzieje?

Eichel pierwszy sie wyprezyl.

-Baacznosc! - ryknal, chociaz i tak wszyscy poszli juz w jego slady.

W jednym ze swoich napadow elokwencji kuk opowiedzial Johannowi pewna historie. Otoz kapitan zur see Fritz Reiss slynal z tego, ze lubil myslec w ruchu. Na pomoscie bez przerwy wydeptywal osemki dookola kola sterowego i telegrafow maszynowych, gdy zas mial cos powazniejszego do rozwazenia, a sytuacja sprzyjala, spacerowal po dziobie i srodokreciu, czasem az do wiezy Fritz. Nigdy nie bylo z tego powodu problemu, bo sam widok spacerujacego Starego zwykle mobilizowal wszystkich w zasiegu jego wzroku i sluchu. Dotad nie zdarzylo sie, aby przylapal kogokolwiek na lekkomyslnej bezczynnosci.

-Co tu sie dzieje, dlaczego nie pracujecie? - zapytal ponownie Reiss.

Byl szczuplym, postawnym mezczyzna, gladko ogolonym, ale o twarzy pooranej bruzdami. Stal wyprezony, w nieskazitelnym, dobrze wyprasowanym mundurze i roztaczal wokol aure uporzadkowania, przez co proba odpowiedzi na jego pytanie stawala sie jeszcze trudniejsza. Johann, chociaz byl w tym momencie na samym koncu listy odpowiedzialnych za zaniedbanie, czul to nader wyraznie.

-Melduje poslusznie, Herr Kapitan, ze... - mimo wietrznej pogody Eichlowi wystapily na czolo krople potu - podziwiamy odznaczenie naszego nowego kolegi.

Reiss zmierzyl ich wzrokiem pozbawionym wyrazu.

-Czy ja tez moge zobaczyc? - zapytal dobitnie. Eichel nie stracil jednak przytomnosci umyslu.

-Oczywiscie, Herr Kapitan. Marynarz Sanger, wystap! - rzucil niemal normalnym tonem, po czym pozwolil sobie na glebsze odetchniecie, ktorego, jak sadzil, nikt nie uslyszy.

Johann tylko zamrugal. Nie mial innego wyjscia, jak podejsc i zasalutowac najlepiej, jak umial. Jakims cudem udalo mu sie nie spaprac zanadto salutu marynarki.

-Prosze, Herr Kapitan. - Otworzyl dlon. Spodziewal sie tego, co zwykle - potoku pytan, domyslow, byc moze poblazliwego usmieszku. Ale tym razem bylo inaczej. Reiss nawet nie wyciagnal reki, zeby dotknac krzyza, choc inni zwykle nie mogli sie powstrzymac. Nie odezwal sie tez slowem. Po prostu zlustrowal Johanna od stop do glow i niespodziewanie zasalutowal. Zaskoczony Johann odpowiedzial tym samym.

-Nie bylo tego w waszej ksiazeczce ewidencyjnej. - Reiss odezwal sie innym tonem. Slychac bylo teraz wyraznie, ze glos mial zmeczony, posuniety w latach i zachrypniety, ale brzmial w nim rowniez starannie dawkowany szacunek. - Wy tez przeniesliscie sie z piechoty?

-Tak, Herr Kapitan.

-Za co odznaczony?

Chociaz minelo tyle czasu, Johann odkryl, ze nadal nielatwo mu odpowiedziec na to pytanie.

-Za walki obronne. W Szampanii.

-To musialo byc cos wyjatkowego - zauwazyl kapitan. - Sam poch

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group